wtorek, 15 grudnia 2009

Telewizja ogólno dostępna: Dexter Season 4


2 tygodnie temu narzekałem, że w Showtime jest za duzo piersi (no nie do końca, bo jak wiemy piersi nigdy za wiele, szczegolnie na żywo) i że nawet Dexter padł ofiarą soft porno orientacji amerykańskich stacji telewizyjnych. Nie jest to najwiekszy zarzut jaki miałem pod kątem ostatniego sezonu tego serialu (powiedzmy sobie szczerze - damskie piersi jeszcze nigdy nie były rzeczą ocenianą negatywnie - przynajmniej wśród osób związanych z BanterBanter) - prawda jest taka, że obecny sezon jakoś się w moim mniemaniu nie sprzedał - oglądałem go z dwóch powodów. Raz, że to Dexter - i mam jakiś tam sentyment po 3 sezonach, a dwa że jest to jeden z niewielu seriali (dziękujemy Ci Showtime), który leci w całości od początku do końca bez żadnych bezsensownych przerw w czasie nadawania (tak 'V', patrzę na Ciebie, bo w marcu nie będę już pamiętał dlaczego zacząłem Cię oglądać). Tak czy siak 12 odcinków jest już za nami. historia Arthura Mitchella prawdopodobnie będzie się ciągnąć dalej i stanowić pomniejszy 'story arc' sezonu piątego - SWOJĄ DROGĄ, SPOILER ALERT, NIE CZYTAJ RESZTY JEŚLI NIE OGLĄDAŁEŚ OSTATNIEGO ODCINKA - jednak to co zdecydowało, że uważam ten sezon za udany to ostatnie 5 minut.
Przede wszystkim dostajemy dość satysfakcjonującą historię o tym jak tym razem Dexter poradził sobie z seryjnym morderdcą (chociaż musze przyznać, że brakowało mi graficznego przedstawienia zabijania naszego głównego antagonisty - krew cieknąca z maski w odcinku 11 rulez!!). Można się czepiać, że scenarzyści się spieszyli i starali się jakoś upchać to w ostatni odcinek ale z drugiej strony przypomnijmy sobie śmierć seryjnego morderdy z 3 sezonu (lame as fuck). Ogólnie ostatni odcinek ma dosć szybkie tempo, dzieje się dość dużo rzeczy, Debra odkrywa kim jest rodzina naszego ulubionego mordercy, Dexter zabija Arthura, a FBI przyjeżdża do Miami prawdopodobnie pierwszy raz odkąd aresztowali Johnny'ego Depp'a w Blow (super film, na końcu zawsze płaczę jak niemowle robię 100 przysiadów). Mimo tego wszystkiego najwieksze wrażenie robią ostatnie 3 minuty.
Przyznam, że kompletnie nie spodziewałem się takiego zakończenia. Z jednej strony szkoda (serio?) - z drugiej, hmmm ciężko odpowiedzieć na to pytanie. To nie jest historia w której ktoś szuka mordercy swojej żony - a to dlatego, że ten został już zamordowany - fakty śmierci Rity dochodzi do Dexteta zaraz po zabicu Arthur'a, przez co nie ma nikogo na kim można by tradycyjnie wyładować agresje. Te kilkadziesiąt sekund od momentu w którym Dex odbiera smsa do momentu kiedy znajduje swoją żonę w wannie (brak jakichkolwiek emocji i ten chłodny, zajebiście racjonalny tekst - mistrzwskie) jest czymś niemiłosiernie zaskakującym. W normalnym serialu uczymy się czuć złość, wiemy na kogo skierować negatywne emocje. W Dexterze jest już za późno, winny otrzymał już swoją karę, a my nie możemy zrobić nic poza czekaniem na kolejny sezon lub przeczytaniem książki.

(i tak, ona ginie naprawdę)

2 komentarze:

  1. I tak tylko ciągała go po terapiach. Mało brakowało, a ostatnie 3 minuty byłyby o tym, jak Dex idzie na zajęcia z anger management.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cały sezon 4. doskonale budował niechęć widza do Rity, przesłodzona, tandetna, różowa blond lala w różowym domku, przeszkadzająca Dexterowi... Szczerze przez cały sezon się zastanawiałem czy nie zostanie zabita, ale fakt, zakończenie mnie zaskoczyło. Już chciałem odpalać pornosy w tle po happy endzie i sie zacząłem zastanawiać o co to całe halo z zaskakującym zakończeniem było... A co do pomysłów na przyszły sezon, owszem, wszystkie stare i nowe brudy będą się wlekły za Dexterem, ale myślę, że twórcy mogą się pokusić o swoisty prequel w wykonaniu Harrissona, drugiego młodego Dextera.

    OdpowiedzUsuń