niedziela, 20 grudnia 2009

Podsumowująca Lista Top 3x3: Komiksy w 2009

Nie myślcie, że chodzi o ważne i poruszające "powieści graficzne". Chodzi o ludzi w gaciach nałozonych na spodnie i strzelających laserami z oczu. Oto nasza subiektywna lista najlepszych 9 serii komiksowych (lub jednostrzałówek) tego roku.


Z:

3. Shang Chi: Master of Kung-Fu #1

Shang-Chi to poważna postać wyrosła na popularności kung-fu z lat 70. ubiegłego wieku. Honorowy, oddany sprawie i uczciwy do bólu mistrz trafił na szalonego najemnika z kompulsywną manią durnowatych żartów. Co mogli zrobić?

Oczywiście uczestniczyć w gigantycznym rajdzie motocyklowym przez całe Stany, scigając się z Nazi-Bliźniakami, grupą Luchadorow oraz Czarnymi Świętymi Mikołajami. A wszystko kończąc w przydrożnym bardze opanowanym przez żałoczne demony.

Cała zasługa przypada Jonathanowi Hickamanowi za napisanie jednej z bardziej szalonych historii w tym roku. I w środku jest gra planszowa!


2. Incredible Hercules

Od kiedy przygody Herca przejęli Fred Van Lente oraz Greg Pack każdy odcinek był pokazem fajerwerków, świetnych historii oraz błyskotliwych dialogów. Duet jaki tworzy najsilniejszy człowiek na Ziemi wraz z Edwardem Cho, siódmym najmądrzejszym człowiekiem jest jedną z lepszych "chemii" jakie ostatnio czytałem.

Czego nie mieliśmy w tym roku? Było odwołanie do klasycznych mitów (12 prac) do walk różniastych bogów (Atak na Nowy Olimp) i mnóstwo innych wydarzeń. Dzięki panom Packowi i Van Lente Herc stał się najciekawszym komiksem do czytania.


1. Innicible Iron Man

Ciężko jest lubić Tonego Starka. Zawsze był dupkiem z miliardowym zapasem na koncie, podrywaczem oraz alkoholikiem. Po Civil War stał się jednak archetypem dupka. Nie dość, że poniekąd przyczynił się do śmierci Steve'a Rogersa to stworzył także gigantyczne więzienie w innym wymiarze do którego zsyłał bez sądu oraz sprawił, że Spiderman musiał zawrzeć pakt z Szatanem (a musielismy o tym czytać).

Jednak od Inwazji Skrullów na jego głowę spadło wszystko. I dzięki Mattowi Fractionowi Tony Stark zyskał ludzkie oblicze. W oklicy 16-17 odcinka Iron Man był najbardziej poszukiwanem człowiekiem na Ziemi i niebo waliło mu się na głowę. Postanowił więc ją skasować.

W nowym roku zobaczymy jak Fraction poradzi sobie z powrotem Starka do normalnego życia, i odbudowie jego relacji z całym światem superbohaterów.




M:

1. Wonderful Wizard Of Oz



Hero sagi maja to do siebie, że po pewnym czasie człowiek staje się na nie obojętny. Nie żeby przestał je czytać - o nie, to prawie tak ważne jak poranna miska chrupek z mlekiem. Ale trzeba przyznać, że z radością wita się komiksy niekoniecznie związane ze strzelaniem laserem z oczu.
Wonderful Wizard Of Oz to nic specjalnego ze strony fabularnej - ot po raz kolejny opowiedziana historia Dorotki, Toto i dziwnej ekipy retardów. Mimo to scenariusz Erica Shanowera czyta się z przyjemnośćią, jest zwięzły i sprawnie prowadzi przez historię. Najmocniejsza jednak stroną tego komiksu jest ekipa artystyczna. Skottie Young to jeden z najbardziej utalentowanych rysowników ostatnich lat, a jego niechlujna kreska stała się już znakiem rozpoznawczym dobrych produkcji. Brawa należą się też panu imieniem Jean-Francis Beaulieu za tusz, który idealnie uzupełnia prace Younga i dodaje subtelne elementy o których ten zapomniał

Na wyróżnienie zasługuje też Wonderful Land Of Oz.

2. Secret Invasion Dark Reign


Po konkluzji Secret Invasion ciężko było nie czuć radości z tego co stało się z faszystowskim S.H.I.E.L.D. oraz douchebagowym Starkiem. Zagadką jednak było to jak rozwinie się historia tego dziwnego sojuszu w którym po jednej stronie walczyli superherosi i superzłoczyńcy. Dark Reign jako seria pokazał bardzo ciekawe odwrócenie ról w świecie marvela, a ten konkretny zeszyt dzięki bardzo dobremu pisaniu Bendisa daje nam wgląd w dyplomatyczne zdolności Normana Osborna.

3. Invincible Iron Man: Stark Disassembled



Całkowicie zgadzam się z tym co zostało napisane o komiksie wyżej, jednak to co zwrocilo moją szczególną uwagę na tę serię (i to dlaczego teraz ozdabia ona mój pokój stojąc na wystawce) to okładki i całkowicie nowe podejscie do strony graficznej. Salvador Larocca stworzył jedne z najlepszych a na pewno najbardziej nieszablonowe okładki w historii komiksu. Należy do tego zauważyć, że na tym się nie konczy - kadry w Stark Disassembled są po prostu wyśmienite i naprawdę niepozwalają na przelecenie przez komiks czytając tylko chmurki i orientując się kto je wypowiada.


J:
3. The Flash: Rebirth


Pod względem ważności dla uniwersum DC, powinna tu wylądować seria Battle For The Cowl, ale nie oszukujmy się - poza czysto storyline'ową wartością, komiks Tony'ego Daniela nie był zbyt dobry. Co innego powrót Barry'ego Allena. Seria Geoffa Johnsa i Ethana Van Scivera obfituje w zwroty akcji, ciekawe postacie i niezłą oprawę graficzną. Można mówić różne złe rzeczy o Geoffie, ale ten autor najlepiej sprawdza się we Flashu (i Green Lanternie) i tego się trzymajmy. Na ciąg dalszy czekamy do marca!
2. Blackest Night

Barth pisał już o tym evencie w niespodziankach roku. Ponownie pan Johns, tym razem w dużo bardziej epickiej skali. W Blackest Night zachwyca nie tylko umiejętne prowadzenie tak dużego wydarzenia (czemu służą choćby fragmenty ironiczno-komiczne), ale i plejada superherosów - na moment wrócił Bruce Wayne, Green Lanterni jeszcze nigdy nie byli tak mocni, a wróg - sama Śmierć w postaci Nekrona - tak potężny. Dużo tu śmierci, wskrzeszania i miłości spoza grobu. Elongated Man z małżonką w wersji zombie - dużo lepszy niż żywy. Dla miłośników wielkich historii o superbohaterach w przyjemnym, kiczowatym lekko sosie - obowiązek.
1. Detective Comics Grega Rucki i JH Williamsa III

Komiksy to obraz, a dopiero później historia w obrazie zawarta. Rucka i Williams stworzyli komiksy, które nie tylko wspinają się na wyżyny estetyzmu, ale też i wciągają swoimi historiami. Od pomysłów na kształt ramek i plansz, po dzielenie narracji na przeszłość/teraźniejszość i podporządkowywanie tego podziału formie artsytycznej - Detective Comics tych panów to najlepsze, co stało się w komiksowym 2009 roku. Spragnionych wrażeń artystycznych, jakich nie powstydziłyby się co poniektóre komiksy spoza głównego nurtu nie trzeba dwa razy zachęcać. Poza tym, bądźmy szczerzy - Batwoman przebija Dicka Graysona pod każdym względem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz