poniedziałek, 24 maja 2010

Telewizja ogólno dostępna: o tym jak mija czas



6 lat temu telewizja - a właściwie internet, zaserwował mi coś zaskakującego. 2004 rok, przypomnijmy sobie nie był jeszcze czasem web 2.0, ludzie nie mysleli, ze facebook to internet, a google wciąż było wyszukiwarką z bardzo tajemniczym i super ekskluzywnym serwisem pocztowym, który wystartował w prima aprilis i nikt do końca nie był pewien czy nie jest to czasem największy żart w historii. Ale może najlepiej stan sieci oddaje fakt, że w 2004 roku nie istniało YouTube. Brrr..
Mimo tego prymitywnego stanu w jakim znajdowała się sieć którą znamy, wierzcie lub nie udawało się niektórym znaleźć interesujące rzeczy - również w zakresie telewizji. Jedna z tych rzeczy był LOST. Serial, który przyciągnał wszystkich swoją pelną tajemnic historią i sposobem prezentowania faktów poprzez ukrywanie ich na trzecim planie, w cieniu, gdzieś za drzewem, które wygląda jak wszystkie inne dookoła. Pamiętajmy - Lost stał się kultowy w jakiś sposób i jakkolwiek pełni nienawiści jesteście teraz, musicie się zgodzić, że początki miał świetne. Zarówno w kategorii storytellingu jak i od strony produkcyjnej. Nawet mimo kopiącego po oczach CG, wciaż mieliśmy świetne ujęcia, cudowne krajobrazy i poczucie specyficznego stylu, który charakteryzował serię i odróżniał ją znacząco od reszty oferowanych w amerykańskiej telewizji produkcji.

A później przyszedł sezon 3.
Nie zrozumcie mnie źle, on też miał swoje momenty, ale to ten sezon oznacza koniec Lost jaki kochałem i rozpoczyna ciężki, pełen nienawiści i przemocy związek. Gdzieś podczas tego sezonu historia o tajemniczej wyspie pełnej niewyjaśnionych zjawisk powiazanych ze sobą przez tajemniczą organizację przeistoczyła się w opowieść o wróżkach, starożytnych kulturach, mistycznych mocach, ludziach nie mających pojęcia co sie dzieje i oczywiście walce dobra ze złem.

Ostatni odcinek Lost nie zawodzi - pokazuje dokładnie to na co wszyscy czekali, koniec serii - wyjaśnienie tego co oglądaliśmy przez ostatnie kilka miesięcy. Jest dobrze zrealizowany, oddaje hołd pierwszemu sezonowi poprzez liczne nawiązania i ogólnie sprawia wrażenie dobrze napisanego epizodu.
Niestety nie zaskakuje, nie wyjawia wszystkich nierozwiązanych sekretów, nie przedstawia nowych szokujących faktów, które w jakiś magiczny sposób układają wszystkie elementy serialu w calość. Ale wiedzieliśmy o tym już od dłuższego czasu - nikt nie spodziewał się odpowiedzi - bo takich nie ma.

Wraz ze zmianą tonu scenarzyści zaakceptowali fakt, że nie będzie można podać wytłumaczenia dla wszystkiego. Trzeba będzie pozostawić pewne elementy mistyczności miejsca - niestety te elementy powodują, że całosć serii staje się frustrująco zagmatwana. Idąc dalej - jeśli popatrzeć na to czego ostatecznie się dowiedzieliśmy na temat tajemnic przedstawionych przez pierwsze 2 - 3 sezony to można dojść do wniosku, że wyspa nigdy nie była głównym tematem opowieści. Patrząc na Lost jako ogół odcinków - jest to opowieść o ludziach, których samolot się rozbił i jak sobie z tym radzą. Jasne ma ona miliard różnych tajemnic ale one stanowią tylko tło. Są jak fauna i flora - nikt nie zastanawiał się w Robinsonie Cruzoe nad pochodzeniem roślin rosnących dookoła. Tak samo nikt w ekipie piszącej Lost nie zastanawiał się skąd wzięła się statua, kim była kobieta wychowująca Jacob'a, czym tak naprawde było światło, czym do cholery była wyspa i dlaczego pijąc wodę z kałuży zamiast biegunki dostaje się mistycznych mocy, które niczym Sonic Screwdriver w Doctor Who, dopasowują się do każdej sytuacji, której wymaga scenariusz (zginąłeś? nie martw się, musisz tylko spalić swoje własne prochy żeby znów na chwilę ożyć. Ale właściwie mozesz pokazywac się ludziom i bez tego. Aha no i jest też teleportacja, ale nie używaj jej teraz, w tej chwili nie jest wygodna dla fabuły). Tym samym ostatecznie dowiadujemy się, dlaczego oglądaliśmy dwie różne rzeczywistości, wiemy, że flash-side'y to tak naprawdę afterlife, w którym spotykają się wszystkie pierwszo i drugoplanowe postacie (co się stało z balastami - who gives a fuck.). Dlaczego Man in Black chciał opuścić wyspę? Dlaczego światło było ważne i zmieniło go w Smoke? Kim byli Inni? Jaka byla motywacja Bena? Tego niestety się nie dowiemy.
Jakkolwiek ostatni odcinek Lost pokazuje sensowne rozwiazanie tego co działo się w 6 sezonie, całkowicie zawodzi w kwestii zakończenia całej serii.
Ale, ale krzyczy ktoś z tyłu - przecież to nie realne żeby ostatni odcinek zsumował wszystko! (Prawda - plus stul dziób, to mój blog i nie udzieliłem ci głosu)
Zadanie to miał cały 6 sezon. Niestety on też tylko bardziej zagmatwał całość opowieści nie dając żadnych wiekszych rozwiązań. Na przykład - to świetne, że wiem już skąd wziął się Smoke. Ale co z tego? To takie kłamstwo dla dzieci - na pytanie skąd bierze się tęcza odpowiadasz, że to swiatło przechodzace przez krople wody. Świetnie - cala prawda, maluch jest zadowolony i odrobinę mądrzejszy. Ale co z tym dlaczego tworzy akurat łuk? Większość z nas po prostu to akceptuje. I wydaje mi się, że scenarzyści Lost liczyli na to samo.

23 maja 2010 to koniec Lost - żadnych wiecej odcinków, przerw, cliffhangerów, ARG, tajemnic, przeglądania stopklatek i frustracji. Niewątpliwie był to jeden z bardziej wpływowych tworów jakie można znaleźć w telewizji. Myślę jednak, że jako całość Lost wypadł dość słabo. Gdzieś po drodze ten trzymający w napięciu, pełen drugiego dna serial zmienił się w obietnicę pokazania czegość co pozwoli znaleźć odpowiedź na pytania postawione o wiele wcześniej. Obietnicę przekładaną z tygodnia na tydzień. Do punktu, gdzie po prostu nie starczyło czasu na jej zrealizowanie.
Czy ludzie będą pamiętać o finale? Czy wciąż będzie się o nim rozmawiać tak jak np. rozmawia się o ostatnim odcinku The Sopranos? Nie sądzę. Lost wywarł wielki wpływ na popkulturę i na pewno szybko z niej nie zniknie. Myslę jednak, że z czasem zapomnimy o tym jak się skończył i w rozmowach, odniesieniach czy ukłonach w jego stronę (w telewizji, komiksach, grach etc.) bedziemy odwoływać się do czasów kiedy obietnica rozwiazania wszystkich tajemnic wciąż była czymś realnym i ekscytującym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz