niedziela, 28 lutego 2010

Weekendowa Lista Top 6: Serialowi gnoje, których uwielbiamy

Coś jest na rzeczy, że dobry serial bez parszywego gnoja obejść się po prostu nie może. W serialach ostatnich lat znakomicie widać zasadę, że prawdziwy s-o-b musi być ultra-cool lub przynajmniej zabawny, inaczej to nie działa. Ciężko wybrać tych 6 naj- (najbardziej cool, najzabawniejszych, etc.), a potem ułożyć ich w jakimś porządku, więc poniższa lista jest arbitralna i bez pretensji do totalności.

6. Mr Big (Sex And the City)


Ponoć oglądanie tego serialu pomniejsza jądra. Nie wiem, nie zarejestrowałem. Ale zarejestrowałem, że Mr Big jest cool. W pewien sposób to pierwowzór Jacka Donaghy'ego i wcielenie demonicznego obrazu, jaki otacza korporacyjne grube szychy. Big zajmuje się chodzeniem po ekskluzywnych restauracjach, podrywaniem modelek, jeżdżeniem limuzyną i wodzeniem za nos Carrie Bradshaw. Cool.

5. Hank Moody (Californication)


Postać Hanka jest mocno inspirowana Charlesem Bukowskim, czyli pisarzem, który podczas wywiadu telewizyjnego kopał na wizji swoją partnerkę. Punkt wyjścia mamy więc mocny. Moody jest wyszczekanym gnojem, którego życia waha się między imprezami i pannami, które czasami nie osiągnęły jeszcze "tego" legalnego wieku, a rodzinną sielanką ze zdziwaczałą miłością jego życia. Hank nie jest najlepszym autorytetem dla młodzieży, ale na pewno jest cool.

4. Jack Donaghy (30 Rock)


W prostej linii dużo śmieszniejszy potomek Biga. Cyniczny, skuteczny, a przede wszystkim - mistrzowsko zagrany przez Aleca Baldwina. Spotykał się z Condoleezzą Rice, rozbijał małżeństwa, łamał kariery. Jack jest mistrzem taktyki i najlepszym CEO w historii kapitalizmu. Prywatnie fan Tracy'ego Jordana.

3. Frank Reynolds (It's Always Sunny In Philadelphia)


It's Always Sunny In Philadelphia to serial o grupie zupełnych degeneratów, którzy poczucie jakiejkolwiek moralności mają zazwyczaj w miejscu siedzenia, stąd wybór największego z nich jest trudny. Na pewno na korzyść Franka przemawia jego zupełna nieobliczalność i grzechy przeszłości (okradł wspólnika), a także umiłowanie do przemocy, która dla niego jest najlepszym rozwiązywaniem wszelkich problemów. Sprzedaje wszystko, łącznie z córką.

2. Gaius Baltar (Battlestar Galactica)


Gaius Baltar to wcielenie zupełnego oportunizmu, dyktowanego prawdziwym instynktem samozachowawczym. Był uwikłany w najdziwaczniejsze układy seksualno-polityczne, przez moment był prezydentem, później mesjaszem, by na końcu zostać szczęśliwym, rodzinnym facetem z historią pełną robotów, hybryd i trudnych decyzji. Jako właściciel religijnego haremu przeszedł do historii.

1. Don Draper (Mad Men)


Na pewno zachowanie Dona po części wynika ze specyfiki czasów, w jakich przyszło mu żyć, ale nie oszukujmy się - Draper byłby królem niemoralnego życia w każdych okolicznościach. Nigdy nie zdobywa się na uśmiech, jednym genialnie celnym zdaniem potrafi złamać każdego, licznika jego kochanek nie sposób zatrzymać. Donald potrafi poradzić sobie z każdą sytuacją - od kryzysu rodzinnego, poprzez kampanię reklamową Lucky Strike'ów, aż do rozmów z możnymi w rodzaju Conrada Hiltona. Etyka chrześcijańska tylko by mu przeszkadzała. Don Draper na skali Shatneryzmu zbliża się do "jestem Williamem Shatnerem". Cool.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz