czwartek, 4 lutego 2010

Telewizja ogólno dostępna: FFS edition



Miało być o czymś innym i miało być w poniedziałek. Ale potem pomyślałem sobie, co jeśli zdarzy się najmniej oczekiwany scenariusz? Co jeśli pierwszy odcinek 6 sezonu LOST będzie naprawdę dobry? Postanowiłem poczekać i jak zwykle zostałem uderzony w twarz zgniłą rybą.
HERE BE SPOILERS by the way.


Po pierwsze - w ciągu pierwszych 10 minut widzimy tą samą scenę 2 razy - i to nie z różnych kątów czy coś w tym stylu - to kadr w kadr ta sama rolka filmu. Naprawdę? Najpopularniejszy serial w całym wszechświecie, używa stock footage? Poza tym, jaki jest w tym wszystkim sens? Przez ostatnie 5 sezonów byliśmy karmieni takimi absurdami, że takie wyjście na przeciw widza i pokazywanie co dokładnie nastąpiło po czym wygląda podejrzanie.

Po drugie - śmierć Juliet WTF? Po co scenarzyści wskrzesili ją na 5 minut? Żebyśmy znowu mogli posłuchać cudownych wyznań miłosnych? A, chyba że tak.

Po trzecie - Sayid to najdłużej umierający człowiek z raną postrzałową brzucha w historii. A kiedy w końcu umiera, postanawia wstać na koniec odcinka. Serio, skończmy już z tym. Lost zaczyna przypominać telenowelę lub komiks Marvela gdzie czyjaś śmierć to tak naprawdę tylko baaardzo długa drzemka.

Po czwarte - Minęło 5 sezonów, to jakieś 4 lata w świecie Lost, a oni dalej nie zrozumieli takiego prostego konceptu jakim jest zadawanie pytań. Po wszystkim co przeszli spotykają kobietę, która była razem z nimi w samolocie i która zostala porwana w 2 sezonie. Teraz żyje sobie razem z innymi i nikt zdaje się tym nie przejmować. Co do chuja?!

Po piąte - To co dzieje się pod czteropalciastą stopą z ciasta udowadnia, że nikt nie ma pojęcia o co chodzi.

Po szóste - Co się stało z przeszłością, czy przyjmujemy teraz, że nic się nie stało? Skoro Hatch został jednak zbudowany? W takim razie Faraday żyje tak? Dlaczego widzimy przyszłość? Czy to naprawdę tak się skończy? Wszyscy cofną się w czasie jescze raz i samolot Oceanic Airlines wyląduje w LA, a wyspa będzie pod wodą? W takim razie po co mam oglądać reszte sezonu? Żeby oglądać bieganie we wszystkie strony po wyspie? I co mnie obchodzi przyszłość, ok trumna się zgubiła (creepy, pewnie jest na wyspie), Hugo jest gruby, Desmond czyta książkę w samolocie (co w ogóle nie ma sensu, przecież on nie umie czytać!) - life goes on, nie interesuje mnie to. Jak dla mnie to były to zajebiście słabe wypełniacze, które dodały to drugie 40 minut.

Po ósme - pieprzyć to, wolę obejrzeć The Sopranos jeszcze raz bo jak wszyscy wiemy to jest najlepszy serial wszechczasów. Nawet ze swoim zakończeniem.

Za tydzień: Serial Animowany, który powinieneś oglądać i dziwi mnie, że jeszcze tego nie robisz.

BONUS:Episode Recap - tylko po, żeby zobaczyć jak bardzo to wszystko nie ma sensu:



Tylko tyle w 1:20h - serio?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz