wtorek, 16 lutego 2010

Banter Banter proudly presents: Universal Soldier: Regeneration

HOLY SHIT!

Nie wiem co powiedzieć, gdy zastanawiam się nad twrdzielskością tego filmu. Może krótki przykład?

W tym filmie 5 osób ginie poprzez rozbicie ich twarzy przez kilkanaście uderzeń pięsci. Nie jeden. Pięć osób ma rozbite twarze. I wierzcie mi, ginie znacznie więcej osób. Fabuła jest przerażająco głupia i nie o nią chodzi. Jest to w końcu film o nieumarłych cyborgach.

O dziwo znanych z poprzednich części Jeana Claude'a Van-Damme'a oraz Dolpha Lundgrena oglądamy dosc późno w filmie. Dostają swoje momenty, nie bójcie się. Jednak przez około 50 minut gwiazdą jest były mistrz wagi półciężkiej UFC, Andrei "The PitBull" Arlovski. I, oh boy, umie się bić.

Problem z bardzo w sumie lubianymi filmami wuxia jest teatralność walk. Nie widać w nich mocy, ani chęci przetrwania - to na pewno nie jest walka o życie. Gdy zombiecyborgi biją się w Uniwersalnym Żołnierzu, kurz wzbija się pod sufit, krew tryska i nie ma żartów. W ostatecznym rozrachunku ktoś ma twarz rozbitą jak pomidor.

Miałem przez chwilę wrażenie, że po prostu pan Arlovski zabił kilka osób na planie.

Kolejny plus zombiecyborgów? Nie rzucają one-linerami, nie muszą dobrze grać. I na tym powinno polegać kino. Obejrzyjcie ten film najprędzej jak się da.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz