czwartek, 29 października 2009

Łebski Komiks: Theater Hopper

W roku 2002 Tom Brazelton zainspirowany (niewielkim wówczas, a przynajmniej niedochodwoym) sukcesem Penny Arcade oraz PvP postanowił sam rysować komiks. Ale tematyką miał się odróżniać tak znacząco i niezwykle, że jego gwaizda miała zaślepić inne na firnamencie, wybić się ponad przeciętność.

Miał zajmować się filmami. Co robi do dziś i z podziwu godną regularnością opisuje dzieła słabsze i lepsze.

Jest to komiks na poły autobiograficzny, ogólnie śmieszny i pocieszny niczym jego twórca.

Minusy? Dezaktualizacja! Dlatego trzeba odwiedzać regularnie. Zapraszam.

BTW: Kto teraz chodzi do kina?

wtorek, 27 października 2009

Banter Banter proudly presnets: Kung Pow


Autorska produkcja Steve'a Oedekerka w której wykorzystał fragmenty filmu "Shao Lin hu ho chen tien hsia" (tytuł mówi cos o żurawiu i czymś tam, słabo znam chiński). Cyfrowo zaimplementował do niego aktorów i sam nagrał ścieżkę dźwiękową.

Co stanowi o wartości filmu? Steve i koledzy nawet się nie starają aby dubbing trafiał, niektóre sceny są wykorzystywane po stokroć, a dograna reszta to czyste wariactwo. Nie jest to film zabawny na poziomie "Shaolin Soccer", ale można się uśmiać po wielokroć. Jedną ze słynniejszych scen jest oczywiście walka z Krową. Jesli jej nie widzieliście to chociażby dla niej warto się skusic na seans.

Tutaj mały sneak-peek:

Reszta filmu też jest utrzymana w takim dziwacznym tonie, ubaw po pachy, gorąco polecam, naprawdę palce lizać... zaraz, zaraz.

P.S. Trailer zapowiedziany na końcu filmu, nie jest prawdziwym trailerem drugiej części. A ta ponoć powstaje. Tak mi Steve mówił.

P.S. 2 Doceńcie, że ani słowem nie wspomniałem o pani z jednym boobem.

Meme of The Week.

Bez zbędnych słów - MoTW powraca i teraz co poniedziałek będzie was zabawiał przynajmniej przez kilka minut. Czasami będziemy mieli trochę opóźnienia, ale, do licha! mamy rodziny i świat do uratowania!



Odpowiedzialnym za tą świetną parodię Obi-Wana Kenobiego jest Peter Serafinowcz, brytyjski komik z wrodzonymi zdolnościami do parodii. Zresztą sprawdźcie sobie jego inne dokonania:



A na zakończenie potwierdzenie, że można robić dziwniejsze piosenki niż Agnieszka Chylińska:

P.S. To jest totalnie Sfotoszopowane, mogę powiedzieć bo zajmowałem siętym kiedyś, wszystkie cienie są źle.

niedziela, 25 października 2009

Weekendowa Lista Top 6: Kanały na Youtube godne subskrypcji.

Youtube zostało wymyślone w celu walki z produktywnością i niszczenia produktu krajowego. Ale ciężko zorientować się w tym cąłym gąszczu filmikow z kotami, wywrotek skaterów i wypadków samolotowych z podłożoną muzyką Metalliki. Oto kilka (a dokładniej 6) kanałów, które zapewnią wam rozrywkę w czasie gdy na waszym dysku nie ma jeszcze nowego "Family Guya".


6. Monthy Python

Nie muszę chyba przedstawiać panów z najlepszego kabaretu na świecie. Niedawna 40 rocznica to dobra okazja by przypomnieć sobie ich stare gagi, a także obejrzeć kilka niepublikowanych. Takich jak ten:


5. Lonely Island

Andy Samberg et consortes stanowią powód dla którego SNL dalej istnieje. Wydali swoją doskonałą płytę "Icredibad" (gorąco polecam), namówili Natalie Portman do klnięcia, zabridzuli spodnie i płynęli na łódce. Czysty geniusz. Na przykład to:


4. Stan Burdman

Odchodzimy od profesjonalnych produkcji. Stan recenzuje gry. Czasami wpadną mu niezłe kaszany. Szczerze polecam jego serię "Worst Games". Obejrzyjcie na przykład Bugsiego i jeśli nie współczujecie temu człowiekowi - NIE MACIE SERCA!


3. The Official Channel Awesome

Ten Pan W Okularach znany też  jako Nostalgia Critic to znana postać w Internecie. Jego długa batalia z AVGNem przeszła do historii (i pewnej karcianki). Jego recenzje dotyczą po części naszego dzieciństwa więc, warto je obejrzeć. Poza tym kiedyś ukradliśmy mu hasło więc niech ma trzecie miejsce na naszej liście.


2. The Switcher

W latach 80-tych i 90-tych powstałe wiele beznajdziejnych animacji, tworzonych tylko z myślą o natłuczeniu szybkiej kasy na jakims tymczasowym zjawisku. Często dotyczyło to gier komputerowych i straszne efekty pracy amerykańskich grafików możemy oglądać do dziś. Polecam szczerze serię "Stupidity", której głównym celem jest kreskówka "Street Fighter". Mały sneak peek, ale obiecajcie mi że obejrzycie chociaż kilka filmów OK?


1. Equals Three

Ray William Johnson jest królem Internetu.

piątek, 23 października 2009

Crazy Nerdcore Friday - Optimus Rhyme

Wiecie jak wygląda szukanie dobrego nerdcore'u, gdy nie jest się amerykańskim nastolatkiem z problemem nadwagi i aktywnym kontem WoWa? Ciężko. Zazwyczaj w tej rubryce prezentowani są "artyści", którzy są ciężcy do przełknięcia dla przeciętnie osłuchanego młodzieńca z Polski, który nie zbliża się do wytrysku, bo ktoś właśnie zrobił kawałek o tym, że jest prosem w WoWa. Tym razem będzie inaczej. Nie będzie to mc chris w jednym ze swoich żałosnych rantów. Nie. Optimus Rhyme to kolektyw ludzi, którzy nie tworzą może jakiejś szczególnie wartościowej muzyki. Ot, rap-rockowa obskura. Ale "Obey Your Moderator" brzmi naprawdę nieźle. Funkujący bit i zabawny tekst o posłuszeństwie wobec moderatora tworzą naprawdę niezłą kombinację. Wheelie Cyberman, rapujący w tym kawałku, ma naprawdę jakieś zdolności w zakresie rymowania i warto też przejrzeć jego działalność solową. Jak wieść gminna niesie, był też jednym z nerdowskich bogów (szycha na Nintendo.com). Teledysk jest amatorski, nakręcony przez fana (laaamee!), ale warto posłuchać:

czwartek, 22 października 2009

Łebski Komiks: The Freckled Finger

Nie wam jak was, ale odrobina okrucieństwa mnie śmieszy. W Internetowym hate-machine wysoko stoją akcje niejakiego Pata Keegana. Nie wierzycie?

Przykład 1

Przykład 2

Przykład 3

Przykład 4

Co udowadaniaja te przykłady? Dostaje się wszystkim. Niektore żarty są zdecydowanie niesmaczne, ale, ale, ale! Przecież to jest Interwebz. Czego się spodziewaliście?

Polecam archiwum, komiksy pojawiają się we wtorki i piątki.

wtorek, 20 października 2009

Banter Banter proudly presents: City Hunter


Jackie Chan jest mistrzem komedii z elementami bijatyki. Czasem jednak opary absurdu są na tyle gęste, że powstaje naprawdę szaleńczy film. Taki właśnie jest "City Hunter"

Nie zliczę nawet idiotycznych żartów, dziwnych pomysłów, żałosnego aktorstwa i innych absurdów. Film często przerywany jest dziwacznymmi wstawkami na białym tle. Ale ukoronowaniem zdecydowanie jest scena walki w stylu Street Fighter:

Mysleliście, że to zdjęcie to fotoszopa? Jackie Chan występuje w stroju Chun Li. I robi takie triki na deskorolce, że Tony Hawk wysiada (choć widać, że jedzie na rolkach). I bije kobiety. I jest iluzjonistą. Właściwie to wystarczy za recenzję tego dziwacznego filmu. Co jest jeszcze lepsze? Do obejrzenia na Youtube. Akurat na jesienną pluchę, choć dubbing jest przerażający.

poniedziałek, 19 października 2009

PGA Banter Extravaganza!


Już jutro o godzinie 17 ekskluzywna relacja (którą dzieliliśmy z 300 innymi osobami) z Poznań Game Arena. W programie:

- Duuuużo ciekawych nowości z Ubisoftu

- Rozmowa o Mass Effect 2 (po angielsku! wow!)

- Podróż do krainy Atari i 8-bit

- Relacja z prezentacji "Ogniem i Mieczem" oraz poszukiwania złodzieja, który ukradł moją torbę z upominkami.

- Rozwiazanie zagadki: który z nas przebrał się za Pedobeara?

oraz inne ciekawostki. Wtorek 17.00  na 91.6 FM we Wrocławiu i na stronie Radia Luz.



niedziela, 18 października 2009

Weekendowa lista Top 6: Harde strony ze zdjęciami.

My na Banterze lubimy się pośmiać. Dlatego często oglądamy Marcina Dańca i Dane'a Cooka. A w wolnych chwilach chodzimy sobie po stronkach i oglądamy śmieszne zdjątka. Oto kilka z nich, bez jakiegoś specyficznego porządku. Po prostu wejdźcie i się pośmiejcie.


6. This is Photobomb


Fotobomba to akt sztuki. Trzeba wyczucia, zdolności mimicznych, czasem niesamowitej sprawności i zawsze wielkiej bezczelności. Dobrzy trafiają na tą stronkę, lepsi stają się memami, a najlepsi zostają szopowani do innych zdjęć. Pewnego dnia możesz byc to TY!


5. Awful Tattoos


Alkohol + Gotówka = galeria tatuażu żenującego. Nie zrozumcie mnie źle - sam mam tatuaż, ale czasami przeglądając tą stronkę można złapać się za głowę. Like seriously WTF?


4. Picture is Unrelated

-"Ha ha, ale miałem wczoraj szaloną noc!"

-"Szaloną? Widziałeś TO!"

-"GRAGASHABBAAASAAA"


3. Sorry I Missed Your Party

Chyba pisałem juz o tej stronie, ale od wódki pamięć się nie poprawia. Właściwie są to zdjęcia z imprez z ciekawym komentarzem. Niektóre z nich są bardzo NSFW, ale co zrobić. Wixa rządzi się własnymi regułami.


2. People of Walmart


Nie bardzo możemy sobie wyobrazić taka galerię osobowości jaką znaleźć w amerykańskich Walmartach. Lidl, Biedronka i Plus się chowają, prawdziwa elita tam chodzi w porównaniu z wariatami, którzy kupują w WM. Gdzie ci ludzie się nie myli?


1. Awkward Family Photos

Zaprzeczenie w czystej postaci jakoby z rodziną najlepiej wychodziło się na zdjęciu. Jest wręcz przeciwnie, lepiej z rodziną juz wyjść na piwo.


czwartek, 15 października 2009

Łebski Komiks: SUBNORMALITY!

No cóż... Komiks powyżej może jest trochę obraźliwy, ale nie oznacza to, że praca Winstona Rowntreego nie jest godna polecenia. SUBNORMALITY! to komiks ze zbyt dużą ilością tekstu jak na Internet i to go pozytywnie wyróżnia.

Zastanówcie się kiedy ostatnio czytaliście coś co byłoby dłuższe niż wiadomośc na onecie, żart na cracked lub wpis Banter Banter. Chociaż to ostatnie jest perfekcyjnie stylowo, nienagannie technicznie napisane a autorzy zabójczo przystojni, nie zmienia to faktu, że żyjemy w epoce krótkich, skondensowanych wieści i brakuje nam dłuższej lektury.

Dlatego Moi mili usiądźcie i delektujcie się tym przy... [too long, did not listen] 

Indie Game Of The Week - Karoshi 2.0

Madness!!
My ciężko pracujący ludzie (co to niby znaczy, że przeglądanie The Chive to nie praca) codzien stajemy na skraju szaleństwa. A co zrobić kiedy przeleje się czara i trzeba ścierać podłogę? Pracować dalej! A jak się za dużo pracuje albo gra w WoW'a to można umrzeć z wycieńczenia - wszyscy o tym wiedzą (wszyscy mieszkańcy Japonii). Mówią na to Karoshi (Japończycy) i ktoś zrobił grę na ten temat. No może nie do końca na ten temat bo tutaj nikt nie kaze nam robić rocznego bilansu wydatków na długopisy biurowe aż umrzemy.
W wiekszości puzzlerów cel to dojść i stanąć na konkretnym markerze znajdującym się gdzieś na planszy - w Karoshi nasze zadanie to znaleźć sposób, żeby się zabić. I to moi drodzy może byc męczące, bardzo męczące - bo zagadki są czasami ciężkie, a czasami niemożliwe. Mimo to hipnotyzująca muzyka, prosta grafika i humorystyczne podejscie do tematu sprawiają, że aż chce się przeć dalej. Niezależnie od ceny, można nawet opuścić obiad, albo 6... JAK MAM WSKOCZYĆ NA TE KOLCE!!!!!
Well... I think I am.


wtorek, 13 października 2009

Banter Banter proudly presents: They Live!

Tak! Z! Wykrzyknikiem! Kolejny ponury film Johna Carpentera z końca lat osiemdziesiątych. Tym razem jego przesłanie w ogóle się nie zestarzało.

Fabuła traktuje o smutnej rzeczywistości, którą udaje przejrzeć się tylko nielicznym. Ziemię opanowali kosmici, którzy dzięki przekazowi podprogowemu oraz kolaboracji nielicznych mieszkańców naszej planecty, trzymają społeczeństwo. Sposobem na odkrycie tego oszustwa jest założenie specjalnych okularów.

Wpadają one w ręce Nady (Rowdy Piper, zapaśnik, nie taki znów drewniany), prostego robotnika budowlanego. Gdy zauważa, że część otaczających go istot to tak naprawdę wredni kosmici, robi to co każdy z nas zrobiłby na jego miejscu.

Kradnie broń, robi zadymę i rzuca takie one-linery, że portki spadają.

Później następuje najdłuższa walka, jaką widziałem w historii kina. Bohaterowie biją się o coś, co Horatio Kane'owi z CSI: Miami przychodzi z łatwością, czyli założenie okularów. Mamy jeszcze strzelaninę w stacji telewizyjnej i kolejne zakończenie w stylu "F U All!".

Aby jeszcze usilniej zachęcic was do obejrzenia tego filmu pozostawię was z tym twardzielskim obrazem:


niedziela, 11 października 2009

Weekendowa lista Top 6: Największe beefy w historii

Beef to zapożyczona z elomłodzieżowego języka walka między raperami, którzy wymieniają się uwagami na temat swoich mam. Nie omineło to też królestwa nerdów. Rodzierające środowisko dissy sprawiały, że patyczkowaci okluranicy oraz pryszczate tłuścioszki okładali się po głowach. Z jakiego powodu? Obejrzyjcie sami.


6. Star Trek vs Star Wars

Ojciec wszystkich beefów. Od niego się zaczęło. Zwolennicy Kirka i Hana Solo walczyli na miecze świetlne i klingońskie ostrza zanim jeszcze wiedziałeś kto to jest Batman. W ameryce podział jest tak silny, że nie następuje krzyżowanie się między tymi dwoma szczepami (żeby być szczerym, prawdziwy fan tych tytułów w ogóle nie ma okazji do krzyżowania się). Podział jest tak wielki, że nawet zrobili o tym film.

Ubaw po pachy. Wiliam Shatner jest największym cżłowiekiem w historii.


5. DC vs Marvel

Nie ma zapiekłej nienawiści między tymi dwoma frakcjami, mozna mówić raczej o niechęci. Jednak patrząc na to z boku, wybór jest ciężki. Batman czy Spiderman? Superman czy Iron Man? Green Lantern czy Deadpool? Na boku powiem, że raczej przemawia do mnie świat Marvela, ale nie oznacza to że nie kocham Mrocznego Rycerza. Same wydawnictwa popełniły nawet serię crossoverów, ale było to dośc pokraczne.


4. UT vs Quake 3: Arena

Kto grał na początku stulecia ten potwierdzi moje słowa. Fighty między zwolennikami obu opcji były dosć harde i istniały nie tylko w sferze wirtualnej. W kafejkach internetowych (relikt ubiegłych czasów) przekleństwa rzucane na lewo i prawo oraz niedojedzone części pizzy, sprawiały, że czułeś się jak na linii frontu. a potem nastał CS i pogodził wszystkich.


3. Xbox 360 vs PS3 vs Nintendo Wii (trochę naciągane ale cóż)

Trash talk nigdy nie osiągnął takich rozmiarów jak za sprawą gier sieciowych na konsolach. Miliony opóźnionych dzieci znalazły swego wroga - człowieka, który ich ostatnio zafragował. W trakcie rozgrywek w Halo 3 czy CoD: MW nasłuchacie się więcej niz od dorożkarza na cyku. Dlatego nie gram na konsolach. Bo jeśli się przesadzi to staje się to:


2. WoW vs każdy inny MMO

Czy byłby to Eve Online, Lineage, Ultima, WAR, AoC, Guild Wars, Everquest czy nawet gry w przeglądarkach prawdziwy wowowy nołlajf powie tylko "meh". Azeroth jest Panem i Władcą zazdrosnym niczym starotestamentowy bóg, nie zna innych, a jego wyznawcy nie cofną się przed niczym aby poprzeć swój punkt. Porwania i tortury włącznie.


1. PC vs Mac

Steve Jobs czy Bill Gates? Mactardy oddadzą się pierwszemu, piecarze drugiemu. Mała podpowiedź - oboje chcą od nas pieniędzy reszta ich nie obchodzi.


Honourable mentions: AMD vs ATI, Władca Pierścieni vs Narnia, Władca Pierścieni vs Warhammer: FB

Pamiętacie jeszcze jakies? Dajcie znać w komentarzach.


sobota, 10 października 2009

Crazy Nerdcore Friday - MC Lars

MC Lars to, jak się pewnie domyślacie, żenująca postać. Jednocześnie jest wcieleniem najgorszego amerykańskiego obskurantyzmu muzycznego evar! "Download This Song" przegina na wszystkich możliwych frontach - począwszy od najbardziej bolesnej dla uszy trawestacji "I'm a passenger", poprzez straszliwie kiepski rap, kojarzący się z najciemniejszymi latami nu-metalu, a skończywszy na emo ziomku śpiewającym mostek, który przyprawia o zgrzyt zębami. I ten pretensjonalny klip - MC Lars jako Jedi w wersji hologramowej, występujący przed włodarzami wytwórni muzycznej? Oh, c'mon! Nie liczę wszystkich nawiązań reklamowo-ipodowo-pspowych, niech zostaną w spokoju. Pomysł na hymn nowego pokolenia mp3? Fail! Dodajmy, że MC Lars swoją muzykę nazywa "post-punk laptop rap". EPIC FAIL!

piątek, 9 października 2009

Łebski Komiks: Daisy Owl

Cięzko nie lubić twórczości Bena Driscolla. Rysuję on regularnie, jego kreska jest miła dla oka, a postacie sypmatyczne do bólu. Czy jest to pan Sowa, często kupujący ironiczne koszulki, czy jego najlepszy kolega Niedźwiedź (pracujący od czasu do czasu jako Królowa Pszczół), z którym dzielą niecodzienne rozmowy i sytuacje.

Świetna jest też adoptowana przez pana Sowę dwójka dzieciaków - Cooper, miłośnik dinozaurów i posiadacz niecodziennego sennika, oraz Daisy, która niby jest główną bohaterką, ale często jest spychana przez inne postaci na boczny tor. Nie będę sprzedawał wszystkich żartów bo cała linia jest śmieszna, wciągająca i ogólnie urocza.

Może zbyt urocza? Czy jest to działalność Steve'a Jobsa? Czy pewnego dnia zauważę na tym komiksie znaczek złowrogiego jabłuszka? STEVE! Wychodź!

GNIDO!

wtorek, 6 października 2009

Banter Banter proudly presents: Ucieczka z Nowego Jorku

Prawdziwe arcydzieło spod ręki Johna Carpentera, było ponurą antyutopią, dość charakterystyczną dla tego reżysera na początku lat 8o-tych. Świat był brudny, ludzie zdegenerowani, czyny haniebne a piwo rozwodnione. Nowy Jork, a dokładniej Manhattan został zamieniony an więzienie, a raczej miejsce pobytu różnej maści zwyrodnialców. Pech chce, że właśnie tam rozbija się kapsuła ratunkowa z prezydentem USA (grany przez Blofelda z "Zyje się tylko dwa razy"), i co ważniejsze, kasetą z arcyważnym przekazem.

Tak, dzieci, kiedyś nie było pendrajwów.

Nie zaspojluje wiele, gdy powiem, że prezydent wpadł w nieodpowiednie ręce.

Ręce Issaca Haysa, czyli Chefa z "Miasteczka South Park". Nie bójcie nic! Na ratunek rusza prawdziwy bohater - Snake Plissken, były rabuś, aktualnie więzień w przepasce na oko. Hmm, może nie jest to definicja prawdziwego bohatera, ale przynajmniej zna się na robocie. A gdybyście zastanawiali się czy można być większym badassem z pierwszym imieniem "Snake", otóż odpowiedź brzmi: "Tak".


Kurt Russell wspiął się na wyżyny nieogolenia i patrzenia spod łba. A tym którzy nie mogą wyczekać do końca powiem tylko tyle - warto. Pozostaje po nim poczucie zwycięstwa, prawdziwy anarchizm i chęć zniszczenia najbliższego pomnika władzy. W celu opanowania tych chęci polecam lekturę Biblii albo przejażdżkę koparką.

Wakacje skończone! Zombie Jezus wzywa!



Wielkie pwrót na antenę Akademickiego Radia Luz już dzis o godzinie 17.00. Zapraszam do słuchania, wiele niespodzianek, z których zmiana osobowa prowadzącego jest najmniejsza. W programie między innymi:

- Kim jest Stig?

- Gdzie pieniądze są za las?

- Co się stao?

- oraz robodinozaury walczące z wampirołakami na ginącej planecie, bombardowanej przez Kosmicznych Marines!

zapraszam na stronę radia lub do słuchania w kazdy wtorek na 91,6 FM we Wrocławiu

niedziela, 4 października 2009

Weekendowa Lista Top 6: Najkrwawsze gry XXI wieku

Człowiek to okrutne stworzenie. Cieszy go ból i cierpienie. Gdzieś głęboko w nas tkwią pokłady sadyzmu, które sprawiają, że gdy widzimybrutalne sceny nasze nozdrza rozszerzają się, serce przyspiesza i nie dzwonimy nazajutrz.

Nie inaczej jest z grami - to o co oskarżają je Jack Thompson et consortes jest miejscami prawdą, ale ich konluzja jest bzdurna. Żaden normalny człowiek nie zamorduje innego w okrutny sposób dlatego, że wcześniej zagrał w grę. Zamorduje go, bo jest psychopatą, ale za to ciężko winić producentów gier.

Lista obejmuje gry które wyszły po roku 2000, nie chcę zamieszczać tu kwiatków w stylu "Phantasmagorii" czy inny staroci. Także, zapnijcie pasy, nałóżcie gogle, bo jak mawiają teksańscy potentaci naftowi - "There will be blood!".


6. Wolverine: Origins Video Game

Zaraz po wyjściu tego okropnego filmu spora część fanów zastanawiała się: "Kto stępił pazury Loganowi?" I gdzie są nasze pieniądze?". Odpowiedźi na drugie pytanie nie mogę udzielić, ale drugie jest w moim zasięgu.

W grze James Howlett był w 100% badassem i dupkiem, jakiego kochamy. Rzucał się na swoich wrogów z prawdziwą furią i szatkował ich na drobne plasterki. Dużo było wrzasków i odciętych członków, a sama gra pozwalała na odreagowanie stresów dnia codziennego za pomocą kilku celnie wymierzonych machnięć pazurzastą łapą. Ubaw po pachy.


5. Gears of War

Obie części gry opowiadają o grupie komandosów o posturach Pudziana i szczęka Kapitana Bomby, którzy dzielnie odpierają ataki złowrogiej Szarańczy. Mimo iż podstawą rozgrywki jest walka na odległość, często jesteśmy kuszeni podejściem na bliski dystans i przeniesienia rywalizacji na osobisty poziom. A pisząc to mam na mysli niszczenie przeciwników za pomocą pił mechanicznych.

Druga odsłona przyniosła kilka nowych egzekucji, które cieszą szczególnie w trakcie rozgrywki multiplayer. Nie ma to jak przyjemność skakania po głowie postaci kontrolowanej przez twojego kolegę. Jesli się nie obrazi to możecie później iść na piwo. Albo 14.


4. The Punisher

Frank Castle nie jest miłym gościem. Kiedyś, gdy pewien niesczęśnik podjął złą decyzję zniszczenie grobów jego rodziny, Punisher powiesił go na drzewie w za jego wnętrzości.

Ale, to co dzieje się w grze z 2005 roku przechodzi pojęcie. Piranie, niedźwiedzie, noże, fortepiany, piece, silniki, piły i elektryczność. Wszystko to może zostać użyte w celu skłoonienia niemilców do gadania. Oczywiście twoim zadaniem jest przesłuchanie ich, a nie zabicie, ale skoro taka opcja została udostępniona, to na pewno ktoś z niej skorzysta.

Poza tym, wątpliwej sławy, wyróżnikiem gra była dośc przeciętna i nienajlepsza.


3. God of War

(Video powyżej trochę przydługie a muzyka straszna, ale wiecie o co chodzi)

Kratos się nie opiernicza. Jego zajęciem jest bicie ludzi i wychodzi mu to naprawdę nieźle. Jednak nie można nie zauważyć, że miejscami zdaje się sprawiac mu to bardzo dużo przyjemności. Na litość Latającego Potwora Spaghetti, mówimy o człowieku/bogu, który zabił swoją rodzinę rozcinając ich na pół.

A mówią, że JA mam problemy z gniewem. JA! JAAAAA!!!


2. Ninja Gaiden 2


Jeśli tłem gry jest walka potężnego ninja z armią potworów, nie spodziewamy się herbatki u królowej. Ale to co dzieje się na ektranie w trakcie rozgrywki Ninja Gaiden 2 przechodzi wszelkie pojęcia. Ryu Hayabusa leci przez zastępy wrogów jak przecinak, a już po chwili ściany i podłogi są pokryte demonim pomiotem, lub jego częściami. Radykalne!

Prócz tego ta gra jest równio krwawa jak i trudna, przejście jej na poziomie ninja wymaga nadludzkiej koordynacji. Wcale się nie zdziwiłem, gdy okaząło się obecnym mistrzem świata jest Tony Jaa. (Ok, nie jest, ale pewnie by był gdyby nie był zajęty KOPANIEM LUDZI KOLANEM W GŁOWĘ).


1. Manhunt


Myślicie sobie: "Co jest? Taki gniot? Wcale tak dużo krwi tam nie było?". Po części macie rację - Manhunt to raczej kiciuś mały w porównaniu do niektórych tytułów na tej liście. Miejsce pierwsze otrzyma jednak za ilość kontrowersji jakie wywołał. Podobnie było z Postalem - wydanym w 1997 roku. Gra niby stawia nam jakieś zadanie i wcale nie zmusza do brutalnych rozwiązań.

Ale do licha, ktoś pracował nad animację człowieka, który dostaje siekierą w kręgosłup! Czyli na drodze do ujrzenia tej animacji stoi tylko nasze współczucie. Współczucie do kilku zer i jedynek?

I tu dochodzi do osobistych przemyśleń. Zawsze miałem problem z graniem całkowicie zdeprawowaną postacią. Gdy grze uda się stworzyc sympatyczne postacie, nie mam serce do zabijania ich, a w formie zaprzezntowanej przez Manhunt, to nawet największych śmieci bym nie chciał zabijać. Cóz, może Legion Złych Mutantów powinien poczekac z nominowaniem mojej osoby na ich przezsa, ale teraz już za późno! Cmoknij mnie, Magneto!

Drugą opcja jest -  nie zadajecie sobie tych pytan, które wymieniłem wcześniej, co oznacza, że jesteście normalni i nie grozi wam psychiatryk. Gratulacje.


Honourable Mentions: Bloodrayne, Madworld, Dead Space, Fallout 3,

czwartek, 1 października 2009

Łebski Komiks: 8-bit Theater

Z tym komiksem mam pewien problem. Jego storyline jest absurdalnie rozrośnięty, ale miejscami naprawdę zabawny. Więc gdy pewnej zimnej nocy stwierdzisz, że brak ci rozrywek polecam przeczytanie od pierwszego odcinka.

Jeśli jednak nie masz na to ochoty - pokrótce streszczę o co chodzi. Grupa typowych bohaterów przemierza krainę fantasy wypełniając questy i bijąc się z napotkanymi niemilcami.

Tyle.

Ale postaci są naprawdę niezłe (choć dość sztampowe). Ale Fighter i Black Mage da ci nieraz powodów do uśmiechu. Zwłaszcza jeśli sam kiedyś grałeś w RPGi albo JRPGi.