wtorek, 18 sierpnia 2009

Banter Banter proudly presents: Bloodsport


Hell Yeah! Film z 1988 roku, który tak naprawdę awansował Jeana-Claude'a Van Damme'a do Hollywood. Dowód?

Jego poprzednie występy to rola w "Karate Tiger" i epizod w "Monaco Forever" jako gej-karateka. Nie sądze żeby były to produkcje, które trzymacie na swoich półkach. Za to "Krwawy Sport" to naprawdę film, który zyskuje wraz z czasem. JCVD był w szczycie swojej formy sportowej, zresztą przykładowa walka:

Może nie jest najlepsza, ale nie chcę sprzedawać wam soczystszych kawałków. I tak, nie mylicie się - ten czarnoskóry pan to Forest Whitaker, pierwowzór Afro Samuraia. I nie mylicie się po raz drugi - ten stoicki pan w opasce to Bolo Yeung.

A tak wygląda Bolo jak się wkurzy:

Holy Shit!

Dla samego Bolo Yeunga warto obejrzeć ten film, choć prócz okrzyków wypowiada w tym filmie tylko dwa zdania. Jakie? Zobaczcie sami.

Jeszcze trochę o panu powyżej. Ciężko uwierzyć ale zagrał w ponad setce filmów, w większości wcielając się w szwarccharakterów, raz wcielając się w samego siebie. Poza tym uczył się u Bruce'a Lee, był mistrzem Chin w podnoszeniu ciężarów, mistrzem kulturystki, ochroniarzem w klubie oraz przepłynął do Hong Kongu wpław! no dobra jedno z tych nie jest prawdą.

Nie był ochroniarzem w klubie.

Zobaczcie koniecznie.

P.S. Jeśli myślicie, żę Jean "Muscles from Bruxelles" Van Damme słabo zagrał w tym filmie, spójrzcie pokrótce na czwartą część "Krwawego Sportu" czyli "Mroczne Kumite". Wstrząsające przeżycie.

P.S. Ja oglądałem powyższy po niemiecku. High five anyone?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz