wtorek, 27 kwietnia 2010

Banter Banter proudly presents: Shaolin Soccer

Stephen Chow. Mistrz. Bóg. Dobry mąż i kochający ojciec. Zdobywca tytułu najprzystojniejszego drwala w lasach Syberii. Można by długo wymieniać.

Jego geniusz objawił się mi po raz pierwszy w tym szaleńczym kolażu filmu kung-fu, sportowego, romansu i cholera wie jeszcze czego. Jeśli nawet nie lubisz piłki nożnej, znajdziesz coś dla siebie. w końcu to film, w którym kopniaki zrywają murawę i demolują stadiony. Chciałbyś zobaczyć jak wyglądałby Tsubasa w wersji komediowej?

Fabuła jest dośc prosta i opowiada o grupie mistrzów Shaolin, którym słabo się wiedzie. Jednak gdy napotkają trenera-nieudacznika... dalej będzie im się źle wiodło. Aż pewnego dnia dojdą do odkrycia, że ich nieludzkie zdolności działają na boisku.

Humor przez duże H tryska z ekranu, ekspresja aktorów zasługuje na Oscary, a efekty specjalne odpowiadają "campowej" tonacji filmu. Zawsze rozśmieszający klasyk. Wiecie gdzie jest? Poniżej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz